Zaraz po tym, jak razem z Ruffian ugasiłam pragnienie, zobaczyłam jakąś galopującą klacz. Podniosłam wysoko głowę. Klacz zatoczyła duże koło i zatrzymała się parę metrów od nas.
-Witaj- zaczęła Ruffian.
-Dzień dobry. Ale w sumie nie aż taki dobry.
-Cześć.- Powiedziałam cicho.
-Jestem Ruffian. Co tutaj robisz?
-Przepraszam, jeśli to teren jakiegoś stada. Nie chciała nieproszona nigdzie się wciskać.
-Prawda, to jest teren stada, ale ty do jakiegoś należysz?
-Nie! Od bardzo krótkiego czasu żyję na wolności.
-Ja też.
-Och. Już dobrze. Jak cię zwą?
-Jestem Naruto.
-Luna.- wtrąciłam.- Miło mi.
-No więc Naruto. Czy chciałabyś dołączyć do tego stada?
-Jeśli mogę... Nie chcę sprawiać kłopotów.
-Żadnych kłopotów! Co to za pomysł?
-A czy mogłabym poznać innych członów?
-No... Chyba już poznałaś. Chwilowo jest nas już trójka.
-Mmm... To miło.- zaśmiała się Naruto.
(Naruto, dokończysz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz